Na drugi dzień, spragnieni kąpieli w oceanie udaliśmy się na podmiejską plaże, gdzie nasza towarzyszka podróży Agata wzbudzała szerokie zainteresowanie w swoim stroju kąpielowym. Trudno się dziwić. Na szczeście, 2 bodyguardów było zawsze w pobliżu ;))). Należy w tym miejscu przypomnieć, że kobiety w krajach muzułmańskich występują na plaży i w wodzie w stroju zakrywającym CAŁE ciało.
O ile w mieście panował o tej porze gwar i charakterystyczny dźwięk klaksonów taksówkarzy (którzy podobnie jak my poruszali się białymi „Beczkami”).Na marginesie, 95% tzw. grand taxi to właśnie Mercedesy W123. Pozostałe 5% to ich godni następcy czyli Mercedesy W124. Z tego względu często brano nas za taksówkę, a mu z uwagi na brak wolnego miejsca oraz nieznajomość miasta musieliśmy odmawiać. Potem udaliśmy się mszę św. do jednego z trzech katolickich kościołów w Rabacie. Po wyjściu zostaliśmy poddani nie lada próbie. Mianowicie, miejsce w którym zaparkowaliśmy nasz samochód było puste. Pierwsza myśl- został skradziony. Na szczęście został „tylko” odholowany. Za niecałe 4 godz. później i uregulowaniu mandatu, opłaty za odholowanie, dojazdu petit taxi na miejsce odholowania na peryferiach Rabatu i wniesieniu stosownej opłaty za postój samochodu w miejscu odholowania mogliśmy w końcu zobaczyć naszą „Beczkę”. Petit taxi to tzw. małe taksówki które zabierają do 4 pasażerów. Są to głównie samochody marki Peugeot 205, Fiat Uno oraz Palio.